Martin Vaculik zajął piąte miejsce w Toruniu, a jego główny rywal w walce o brązowy medal, czyli Jack Holder, siódme. To wystarczyło do zdobycia brązowego medalu. Przypomnijmy, że obaj mieli po 113 punktów przed decydującą rundą Grand Prix.
Vaculik bardzo dobrze zaczął sobotni turniej, bo od dwóch zwycięstw. Później były dwie dwójki, a końcówka już nie była taka, jakby ją sobie życzył. Najważniejsze, że Słowak awansował do półfinału.
Jack prezentował naprawdę wysoki poziom i nic nie było pewnego do naszego ostatniego wyścigu. Wiedziałem, że w swoim półfinale musiałem po prostu dojechać do mety i nieważne na jakiej pozycji i to się udało – powiedział nam po zawodach Martin Vaculik, który ze spokojem podszedł do sobotniej rundy w Toruniu.
Musze się przyznać, że było stresu przed samymi zawodami. Jestem tym trochę zdziwiony. Ten sukces na razie do mnie nie dociera, ale pewnie to nadejdzie w najbliższych dniach
Chciałbym wszystkim podziękować, bo to zasługa wielu ludzi. Podziękowania dla rodziny, mojego teamu, tunera, wszystkich sponsorów, kibiców i klubu, dla którego jeżdżę. Dziękuję wszystkim ludziom, którzy mnie wspierają. Jeśli o kimś zapomniałem, to bardzo przepraszam – zaznaczył natomiast na konferencji prasowej.
