Przedmioty- m.in osprzęt do koni udało się zwrócić właścicielowi. Wartość skradzionych rzeczy to 23 tysiące złotych. Złodziej jednak nie wzbogacił się finansowo, za to usłyszał zarzut kradzieży.
Wszystko zaczęło się od zgłoszenia, które w połowie maja trafiło do mundurowych z Sulęcina. Z poroży, siodeł końskich, kosiarki oraz innych rzeczy okradziony został mężczyzna. Kryminalni rozpoczęli poszukiwania.
Na celnik wzięli kilkanaście punktów skupu poroży i to okazało się strzałem w dziesiątkę. Udało im się złapać 29-latka, który próbował sprzedać myśliwskie łupy. Jednak niektórych skradzionych przedmiotów tam nie było. Okazało się, że znajdują się one w... lesie pod ziemią. Teraz złodziejowi za kradzież mienia grozi do 5 lat pozbawienia wolności.