Potrącenie pieszej na pasach w Gorzowie. Co dalej?
Policjanci cały czas prowadzą postępowanie w tej sprawie. - Ponieważ pojawiły się sprzeczne informacje co do tego zdarzenia, policjanci skierowali sprawę do sądu - informuje Grzegorz Jaroszewicz, rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Policji w Gorzowie.
Zdarzenie miało miejsce na przejściu dla pieszych obok stacji benzynowej w kierunku mostu lubuskiego. Według relacji poszkodowanej, kierowca wjechał na rondo na czerwonym świetle, dlatego doszło do potrącenia. Kilka dni temu do naszej redakcji zgłosiła się córka poszkodowanej kobiety, która cały czas szuka świadków zdarzenia i przesłała nam zdjęcia poszkodowanej mamy, która ma obrażenia praktycznie na całym ciele. Zdjęcia poszkodowanej kobiety możecie zobaczyć w galerii pod artykułem.
Polecany artykuł:
- Moja mama od dwóch tygodni walczy o powrót do zdrowia. Byliśmy już u kilku lekarzy, był robiony tomograf i szereg innych badań. Wydaliśmy już na same leki i lekarzy ponad tysiąc złotych, a to niestety nie koniec - mówi nam pani Olga, która postanowiła zrelacjonować przebieg wydarzeń.
- Moja mama 18 stycznia przechodziła przez przejście dla pieszych obok stacji benzynowej na rondzie santockim w Gorzowie. Miała zielone światło. Tuż po wejściu na przejście, została potrącona przez nadjeżdżające auto. Po chwili na miejscu zdarzenia pojawiła się policja, która przejeżdżała wtedy akurat tą drogą. Okazało się, że to nie byli gorzowscy policjanci. Później dopiero przyjechali miejscowi funkcjonariusze. Na miejsce została wezwana także karetka, bo moja mama była na tyle poobijana, że nie była w stanie chodzić. Zresztą, tak jest do teraz - podkreśla pani Olga.
- Policja będąca na miejscu nie była w stanie ustalić winnego tego zajścia, bo zarówno moja mama, jak i kierujący pojazdem mieli odmiennie zdania. Kilka dni później dotarłam do świadków, którzy widzieli, jak kierowca jechał od strony ulicy Pomorskiej w kierunku ronda santockiego i wjechał na czerwonym świetle. Świadek stał na światłach od strony ul. Warszawskiej w kierunku Santoka, więc nie jest możliwe że oba kierunki w tym samym czasie miały zapalone zielone światło. Według świadka, mało brakowało, żeby kierowca, który potrącił moją mamę, najpierw uderzył w jego samochód, który wjeżdżał na rondo prawidłowo - mówi nasza rozmówczyni.
60-letnia kobieta od czasu zdarzenia, potrzebuje praktycznie całodobowej opieki. - Moja mama jest na silnych lekach przeciwbólowych, które nie kosztują mało. Zdajemy sobie sprawę, że jeszcze minie trochę czasu zanim otrzymamy odszkodowanie, ale tu chodzi o określenie, kto jest winnym tego potrącenia. Kierujący pojazdem gubi się w zeznaniach i nie chce przyznać się do winy. Dodam tylko, że chcieliśmy sprawdzić z policją miejski monitoring. Policja powiedziała, że tam nie ma monitoringu, a kamera, która znajdowała się bezpośrednio przy rondzie, została zdjęta po około dwóch dniach - opowiada.
- Jeśli ktoś widział to zdarzenie i pamięta jego przebieg, to bardzo prosimy o kontakt. Policja na razie nie potrafi wytypować winnego, bo jest za mało świadków. Potrącenie mojej mamy widziała pani, o której wspomniałam wyżej i ona już opowiedziała swoją wersję wydarzeń. Z nią jechały również dwie inne osoby, które potwierdzają słowa świadka - dodaje na zakończenie pani Olga.