Polka traciła dom w pożarze w Los Angeles. „Mieliśmy piękne, sielankowe życie”
Strażacy od od wtorku, 7 stycznia 2025 roku, walczą z katastrofalnymi pożarami, które trawią hrabstwo Los Angeles w południowej Kalifornii. Potężny ogień spustoszył przed wszystkim wschodnie i zachodnie obrzeża miasta. Według najnowszych ustaleń żywioł pochłonął co najmniej 16 osób. Sytuacja w tej części Stanów Zjednoczonych jest ciągle napięta, a meteorolodzy ostrzegają przed powrotem porywistego wiatru. Jedną z ofiar żywiołu jest Rita Ciołek, Polska mieszkająca w Los Angeles. W rozmowie z Radiem ESKA opowiedziała o dniu, w którym straciła swój cały dobytek. Pochodzące z miejscowości Dobiegniew, położonej nieopodal Gorzowa Wielkopolskiego, kupiła posiadłość w dzielnicy Pacific Palisades trzy lata temu i przeprowadziła jej gruntowny remont. W odrestaurowanym domu zamieszkała wraz z 8-letnią adoptowaną córeczką.
– Mieszkałam w Pacific Palisades w Los Angeles. W tej dzielnicy mieszkają celebryci, ale to także zwykli ludzi, tacy jak ja, pracujący i zarabiający na życie. Kupiłam dom trzy lata temu, ponieważ byłam w trakcie przygotowań do adopcji 8-letniej dziewczynki z Kolumbii. Dom był w bardzo złym stanie, do remontu. Włożyłam swoje serce i czas, żeby stworzyć piękny, mały domek dla mojej córki. Mieliśmy piękne, sielankowe życie przez ostatni rok. Zaczęło nam się wspaniale układać, sąsiedzi bardzo nam pomagali – wspomina w rozmowie z Radiem ESKA Rita Ciołek.
– Spłonęło 146 domków w naszej okolicy, to wszystko wydarzyło się we wtorek rano (7 stycznia). Dopiero wróciłam z córką z Polski, gdzie spędziłam święta. Pochodzę z miasteczka Dobiegniew koło Gorzowa Wielkopolskiego. Wróciłam przeziębiona. Gdy wybuchł pożar, córka była w szkole, a ja dochodziłam do siebie, wzięłam lekarstwa i przysypiałam. Wtedy zaczęła docierać komunikaty z Los Angeles o zagrożeniu. W tym czasie sąsiadka, która pomagała córce w lekcjach, w nauce angielskiego, zaczęła walić w drzwi, bo wiedziała, że jestem chora i bała się, że będę spała. Wyszłam na zewnątrz, wszyscy sąsiedzi byli już na ulicy. Zobaczyłam ten wielki dym. Byłam w szoku, ale miałam czas, żeby się ewakuować. Niektórzy zaczęli polewać swoje domu wodą, ja także, byłam cała mokra. Później przyszedł sąsiad i powiedział, że to nie ma sensu, bo ze względu na słońce i wiatr, wszystko szybko wysycha. Weszłam do domu i zaczęłam brać garściami rzeczy z różnych półek. Siostra zadzwoniła, powiedziała „weź paszporty”, sąsiad przypomniał o zdjęciach. Spakowałam dokumenty z adopcji córki, jej album z Kolumbii. Ludzie zaczęli wyjeżdżać – relacjonuje Rita.
Rozmowę z Ritą przeprowadził Sergiusz Zgrzebski, nasz korespondent w USA. Zachęcamy do posłuchania tej poruszającej relacji.
Rita nie ukrywa, że chciałaby rozpocząć życie na nowo w tym samym miejscu. Jak przyznaje, przed pożarem wraz z rodziną uwielbiała dom w Los Angeles i uważała go za bezpieczny zakątek, a z sąsiadami miała świetne relacje. W związku z tym ruszyła zbiórka na rzecz odbudowy domu. Ritę i jej rodzinę można wesprzeć na pośrednictwem platformy do zbierania funduszy online GoFundMe.