Pod koniec listopada doszło do jednego z największych w Polsce ataków hakerskich na placówki medyczne. Złodzieje zaatakowali ALAB Laboratoria, jedną z największych sieci laboratoriów, zajmującą się diagnostyką laboratoryjną.
Na skutek tego ataku do sieci wyciekły wyniki badań medycznych kilkudziesięciu tysięcy pacjentów przeprowadzone w ostatnich latach. Udostępnione w Internecie pliki zawierały imiona, nazwiska, numery PESEL, a nawet adresy zamieszkania pacjentów. Jeśli chcesz wiedzieć, czy Twoje dane również zostały upublicznione możesz to sprawdzić za pośrednictwem serwisu www.bezpiecznedane.gov.pl.
W oficjalnym komunikacie ALAB poinformowało, o "możliwości naruszenia ochrony danych osobowych w związku z incydentem bezpieczeństwa w postaci ataku hakerskiego, a incydent ten jest wynikiem działalności przestępczej mającej na celu wymuszenie na spółce okupu".
Hakerzy żądają okupu. Zagrożonych tysiące danych pacjentów
W poniedziałek (11.12) w firmie ALAB rozpoczęła się kontrola Urzędu Ochrony Danych Osobowych.
Jak się okazuje, cyberprzestępcy wykradli 44,45 GB danych medycznych, z czego do tej pory udostępnili zaledwie 6,5 GB danych (informacje o ponad 12 tysiącach osób).
To jednak dopiero początek, ponieważ hakerzy żądają od ALAB-u okupu i grożą, że udostępnią dane pozostałych pacjentów. Gdyby tak się stało, do sieci wyciekłyby dane ponad 187 tysięcy osób!
Czas na zapłatę okupu ALAB ma do końca tego roku, ale kierownictwo zaznacza, że nie zamierza spełnić żądań przestępców. Co istotne, wyciek danych dotyczył nie tylko informacji o samych pacjentach, ale zawierał też ważne dane firmowe ALAB-u.
Firma potwierdziła, że nie prowadzi negocjacji z hakerami i "w najgorszym wypadku do sieci wyciekną dane około 200 tys. pacjentów".
