Dzięki wyjaśnieniom świadków, do których dotarli policjanci, udało się ustalić, że za spalenie włosów odpowiadał sam bezdomny, który nieodpowiedzialnie obchodził się z ogniem w namiocie, w którym nocował.
Udało się to potwierdzić po znalezieniu spalonego namiotu i rzeczy osobistych. Po przedstawieniu faktów 64-latkowi, mężczyzna przyznać się policjantom, że faktycznie dokonał samozapłonu na przełomie lutego i marca.
Przypomnijmy, sprawa wyszła za pośrednictwem wolontariuszki Food Not Bombs, która zauważyła u bezdomnego ropiejące od poparzeń rany głowy. Kupiła mu medykamenty. Wtedy 64-letni pan Leszek przedstawił kobiecie wersję o podpaleniu włosów przez grupę nastolatków.