Choinka wyrzucona z mieszkania spadła wprost na... kota! Trwa zbiórka na leczenie zwierzęcia

Drzewo wyrzucone z balkonu prawie zabiło zwierzę!

Jest wiele sposobów i propozycji na to co zrobić z choinką po świętach Bożego Narodzenia. Zdecydowanie jednym z najgorszych pomysłów jest... wyrzucenie drzewa przez okno lub przez balkon.

Świerk, sosna lub jodła, które jeszcze do niedawna tworzyły w naszych domach magiczny, świąteczny klimat, teraz pozbawione igieł i bombek często lądują na śmietnikach. Wyniesienie ich z domu do wiaty śmietnikowej nie jest ani niczym zaskakującym ani bulwersującym, jednak w niektórych wypadkach może się skończyć tragicznie.

Do takiej sytuacji doszło na jednym z gorzowskich osiedli. Jeden z mieszkańców, jak widać cechujący się wyjątkowym lenistwem i bezmyślnością, postanowił wyrzucić choinkę przez balkon. Ta spadając runęła na pięciokilogramowego kotka!

O całej sytuacji informuje OTOZ Animals - Inspektorat Gorzów:

Dostał w głowę wyrzuconą choinką. Omal nie zginął. Osiedlowy kotek, żyjący tu od co najmniej dziesięciu lat, maskotka mieszkańców, najmądrzejszy kotek na świecie, prawie przypłacił życiem czyjąś bezmyślność i lenistwo. Spadająca z wysokiego balkonu choinka mogła ważyć tyle co mebel! Pięciokilowy kotek został przygnieciony, lecz jakoś się wydostał i doczołgał do swojego okienka piwnicznego. Niestety doznał urazu płuc i głowy" piszą wolontariusze.

Zwierzę w ciężkim stanie zostało zabrane do weterynarza

Poturbowany kotek na szczęście w porę został odnaleziony i przewieziony do lecznicy, gdzie stwierdzono temperaturę tak niską, że aż niemierzalną, wodę w płucach i niedowład kończyn.

W tej chwili zwierzę czuje się już dużo lepiej i jest szansa, że resztę swoich dni spędzi w ciepłym domu.

Trwa zbiórka na leczenie

OTOZ Animals utworzyło internetową zbiórkę, która pozwoli pokryć koszty poniesione w związku z leczeniem kota, a jednocześnie umożliwi dalsze niesienie pomocy potrzebującym zwierzętom.

Zbiórka utworzona została na popularnej platformie i dostępna jest pod TYM LINKIEM.