Pięcioosobowy miot... z kocim katarem pojawił w gorzowskiej placówce przy Fabrycznej w Gorzowie. Ich mama niestety została bestialsko otruta. Dla takich maluszków bezdomność oznacza pewną śmierć. Dlatego wolontariusze otoczyli je opieką i muszą je teraz odchować. Za około dwa tygodnie będą mogły pójść do kochających domów. To jednak nie jedyne kociaki w schronisku. Są takie, które zostały zabrane podczas interwencji i wymagają odpowiedniej opieki.
- Opieka nad takim małym kotem, to nie jest tak jak w bajkach, że bierzemy go na ręce, karmimy butelką i to jest taki puszysty misiu. Trzeba się trochę poświęcić, bo to jest karmienie co 2-3 godziny, masowanie brzuszków, bo taki maluch sam nie umie się załatwić. Do tego ogrzewanie, bo kociaki może zabić nawet wychłodzenie, nie mówiąc ochorobach, których jest cała masa - wyjaśnia Karolina Mroczkowska, wolontariuszka.
Do tego podawanie antybiotyków czy suplementów. Kocie maluchy potrzebują specjalnego mleka i tu mogą pomóc mieszkańcy. Osoby zainteresowanie adopcją powinny zgłosić się do schroniska przy Fabrycznej w Gorzowie. Każde wsparcie jest na wagę złota.