Szymon Woźniak po raz pierwszy w życiu startował na tzw. "jednodniowych torach", które są zdecydowanie inne niż te naturalne. To z pewnością nie pomagało mu w dobrym ustawieniu motocykli, ale mimo to, Woźniak kapitalnie odnajdywał się w Warszawie.
Polecany artykuł:
Nie wiem jaką mógłbym dać sobie ocenę. Mogło być dużo lepiej. Przez cały wieczór miałem genialny start, co wydawało się kluczem do sukcesu. Jednak tak nie było. Trzeba mieć się na baczności, trzymać motocykl i wybierać dobre linie. Trochę zabrakło orientacji w terenie. Były to dla mnie pierwsze zawody na jednodniowym torze i nie sądziłem, że różnica będzie aż tak duża w tym, jak ten tor się zachowuje – powiedział Woźniak po sobotnim turnieju.
Zawodnik Stali nie chce narzekać po Grand Prix w Warszawie
Szymon Woźniak, choć przyjechał ostatni w półfinale, to jest zadowolony ze swojego występu.
Reportaż z wyjazdu na Grand Prix Challenge do Szwecji. Czym zaskoczyła nas Szwecja?
Kilka rzeczy na tym dobrze zrobiłem dobrze, a kilka nie tak dobrze, jak powinienem. Szkoda, bo był apetyt na więcej. Była przestrzeń, by pomyśleć tutaj o czymś więcej, ale nie będę teraz narzekał. Pierwszy raz w zyciu awansowałem do półfinału Grand Prix i tak naprawdę w drugim turnieju jako stały uczestnik na PGE Narodowym przy 50 tys. polskich kibiców. Muszę być zadowolony. Taki wynik brałbym w ciemno. Dałem sobie, rodzinie, polskim kibicom trochę radości. Taki był plan i to się udało – podsumował Woźniak.