To były dokładnie zaplanowane napady na naczepy tirów w Niemczech, w Czechach i Austrii. Przeważnie pod osłoną nocy, by nie rzucać się w oczy, na parkingach czy przy trasach tranzytowych szajka typowała pojazdy. Następnie złodzieje nacinali plandeki. Jeżeli ładunek okazał się cenny, kradli go. Łupem padały rzeczy znanych marek: opony, buty odzież, klocki, kosmetyki, rowery elektryczne, sprzęt AGD, a także podzespoły samochodowe czy elektronarzędzia.
Skradzione przedmioty trafiały do Polski i do paserów. Ich wartość oszacowano na ponad 9 milionów złotych. To było stałe źródło dochodu przestępców, a pieniądze wydawali na co tylko chcieli.
i
10 oskarżonych działało w warunkach recydywy, pozostali nie byli karani. Gangowi grozi od 6 miesięcy do 15 lat więzienia. Wątek paserów będzie miał osobne postępowanie. Śledczy uznali, że bez ich kontaktów działanie złodziei byłoby znacznie utrudnione. Muszą ponieść odpowiednią karę.
Polecany artykuł: