W piątek Zarzlik tylko raz oglądał plecy rywala, poza tym był bezbłędny. Kibice na podobny scenariusz liczyli w sobotę. Tak było, ale do półfinału. Po starcie Zmarzlik był czwarty, zdołał odrobić jedną pozycję i do finału nie wszedł. - Zabrakło nieco mocy na koniec - komentuje Stanisław Chomski, trener Stali Gorzów.
Zdaniem szkoleniowca na przebieg rywalizacji miało wpływ również to, że wszyscy używali tego samego ogumienia, a to stworzyło warunki do uczciwej rywalizacji.
Już w piątek (18.09) i sobotę (19.09) kolejne dwa turnieje Grand Prix. Tym razem żużlowa rywalizacja przenosi się do Pragi.