Swoją jazdę relacjonował na facebookowym profilu gdzie nie brakowało słów wsparcia od obserwujących.
"To mnie napędzało do dalszej jazdy, nie było momentu, w którym chciałem zrezygnować" mówi Mariusz Pastuszka.
Nie obyło się przez awarii sprzętu. Mariusz musiał zmienić kilka szprych i dętek. Wszystko jednak "wynagradzała" mu jego podróż, która zachwycała z każdym przejechanym kilometrem. Nie brakowało momentów wzruszenia jak ten w Lizbonie. Kiedy swoją "świnką" wjechał pod siedzibę firmy, w której pracuje został owacyjnie powitany. Flagi Polski oraz Portugalii powiewały z okien i balkonów biurowców przy akompaniamencie licznych braw tamtejszych pracowników. Miło było również w Gorzowie kiedy wjeżdżając od strony Deszczna powitała go grupka przyjaciół z flagami Polski i Gorzowa. Nie zabrakło wstęgi na mecie i szampanów. Rozmawialiśmy z nim tuż po przyjeździe.
Teraz czas na zasłużony odpoczynek a później ponownie przygotowania do kolejnej wyprawy.
W ubiegłym roku Mariusz rowerem objechał Polskę. Przejechał ponad 3200 kilometrów w zaledwie 16 dni. Ile zajmie mu podróż po wybrzeżach Morza Bałtyckiego? Czas jest tu chyba mało istotny bo ważniejsze jest to, że Mariusz spełnia swoje marzenia. Trzymamy kciuki za kolejną udaną wyprawę.