Chcemy gotować, a nie strajkować! - skandowali kucharze, restauratorzy i kelnerzy. Branża gastronomiczna wyszła we wtorek (03.11) na ulice Gorzowa. To protest przeciwko ponownemu zamknięciu restauracji. Ich właściciele i pracownicy spotkali się w samo południe na Starym Rynku. Stamtąd ruszyli w stronę urzędu wojewódzkiego.
Strajkuję, ponieważ zostały zamknięte restauracje. Tak naprawdę to walka o pracowników, o miejsca, które są tworzone z sercem. Chcemy pokazać rządzącym, że jesteśmy, że zależy nam, żeby te miejsca pracy zostały utrzymane - mówi Izabela Szczebiot, jedna z gorzowskich restauratorek.
Pod urzędem wojewódzkim protestujący rozstawili stolik, nakryli go i wydali czarną polewkę, dla rządzących. Przedstawicielowi wojewody lubuskiego przekazali listę postulatów całej branży. Wśród nich jest m.in. zwolnienie ze składek na ZUS; wprowadzenie jednolitego VAT 8 proc. na żywność, napoje i usługi gastronomiczne; stworzenie funduszu wsparcia gastronomii oraz wprowadzenie tarczy antykryzysowej dla gastronomii na wzór tarczy dla turystyki. Wojewoda ma przekazać postulaty premierowi. Gorzowski protest jest częścią ogólnopolskiej akcji.