Sprawcy zamieszania - czyli bobry - ulotniły się przed przyjazdem służb, ale pozostawiły sobie powalone kilkumetrowe drzewo. Upadając gałęzie zahaczyły o linie energetyczne.
Jak poinformował Bartłomiej Mądry, rzecznik gorzowskich strażaków na miejscu pojawiły się służby energetyczne i dwa zastępy straży pożarnej. Strażacy musieli użyć wysięgnika by usunąć gałęzie. Podczas akcji trzeba było wyłączyć prąd.
Szkody trzeba było usuwać kilkadziesiąt minut.