Straż miejska nie planuje wykorzystywać dronów do badania jakości powietrza w Gorzowie. Ich koszt jest duży, a efekty niewielkie - uważa komendant straży. Taki pomysł zgłosił Paweł Wilczewski, radny Gorzowa. Podał on przykład innych miast, gdzie bezzałogowce pomagają sprawdzać, czy ktoś spala śmieci. Okazuje się, że są to duże nakłady. W jednym z śląskich miast jeden lot takiego drona kosztował 3 tys. zł. Ale to tylko jeden z problemów.
Pomiar wykonany za pomocą drona nie jest dowodem, bardzo łatwo obalić go przed sądem. Ruchy powietrza powodują też przesuwanie się zadymienia i sam pomiar nie jest dowodem wystarczającym do wskazania właściciela nieruchomości. Jest tylko wskazaniem, że w tej nieruchomości może dochodzić do spalania i trzeba przeprowadzić klasyczną kontrole - mówi Andrzej Jasiński, komendant straży miejskiej.
Prowadzone do tej pory przez gorzowską straż miejską działania przynoszą dużo większe efekty. Komendant Jasiński dodaje, że największym problemem nie jest spalanie odpadów, a korzystanie ze starych pieców.