Wraz z nadejściem zimowych miesięcy lodołamacz Kuna wyruszył w rejsy po Warcie. W niedzielę (17.12) po raz pierwszy w tym sezonie, z pasażerami na pokładzie, odbył podróż do Santoka. Jednak nie wszystko potoczyło się tak jak powinno, bo zawracając z Santoka w kierunku Gorzowa statek utknął na mieliźnie. Konieczna była ewakuacja pasażerów.
Co się stało z Kuną? Zawiniła drobna awaria
Do sprawy odniosła się sama załoga Kuny wydając oficjalny komunikat. Jak się okazuje, wszystko przez awarię linki z telegrafu do pracy wstecz.
"W Internecie szeroko opisano nasz niedzielny rejs do Santoka i sytuacje gdzie utknęliśmy na mieliźnie. Faktycznie takie zdarzenie miało miejsce wiec kilka słów w temacie. Na statku pływa ta sama załoga od 10 lat, nie ma na Lodołamacz KUNA niedoświadczonych itd. Rejon znamy można powiedzieć doskonale. Wody Polskie RZGW Poznań zawsze dbają o oznaczenie szlaku i to nie zagadka ze nasyp w tym miejscu się odkłada. Przy silnym wietrze zawsze manewry są utrudnione a szczególnie w tym obszarze gdzie spotykają się dwie rzeki. Powodem bezpośrednim wjazdu na piach była drobna awaria linki z telegrafu do pracy wstecz gdzie nie mogliśmy wyciągnąć pełnej mocy wstecz + silny wiatr od rufy. Więcej nie trzeba tłumaczyć. Zabrakło kilku metrów żeby wyjść bez szwanku. Słowa uznania dla akcji służb ratowniczych w tym Santocko-Gralewska Ochotnicza Straż Pożarna , załogi i osób na statku - spokój, współpraca, skuteczna i szybka pomoc. Oby jak najmniej takich przypadków w przyszłości na polskich rzekach. Zaistniała sytuacja pokazuje, że do rejsów podchodzimy poważnie i z myślą o Państwa bezpieczeństwie" czytamy na facebookowym profilu Lodołamacz Kuna.
Takie sytuacje na szczęście nie zdarzają się często i nie są trudne do naprawy. Dlatego Kuna już wkrótce wyruszy w kolejne zimowe rejsy. Te zaplanowano na 25. i 26. grudnia. Start godzina 12:00 z Bulwaru Wschodniego. Konieczne są wcześniejsze zapisy, których można dokonać za pośrednictwem Facebooka.