Z koleją w Gorzowie jest dobrze, ale nie tragicznie. Kto tak uważa?

Północ regionu nie jest wykluczona transportowo - twierdzi marszałek województwa lubuskiego.

Podczas obrad sejmiku w gorzowskiej Arenie jednym z punktów była sytuacja kolejowa. Marszałek przytoczył statystyki, z których wynika, że najmniej powodów do narzekania na odwołane pociągi mają mieszkańcy północy województwa lubuskiego.

Tak jest jednak od niedawna. Sytuacja ponownie może się pogorszyć, przestrzega przedstawiciel spółki kolejowej.

Wszystkie działania jakie podejmujemy są ukierunkowane na to, żeby było lepiej. Na ile trwale uda się zmienić, to pasażerowie sami muszą ocenić. Generalnie wskaźniki pokazują, że trend jest pozytywny, natomiast wahania zawsze mogą występować - mówi Bogusław Malecki, p.o. dyrektora lubuskiego Polregio.

Problemem są naprawy taboru. Pociągi w przeszłości nie były dobrze serwisowane, dlatego teraz wychodzą różnego rodzaju awarie.

Wypowiedź przedstawiciela Polregio wzburzyła marszałka i przewodniczącą sejmiku. Zagrożono wypowiedzeniem umowy i powołaniem własnej spółki transportowej.

Rzecz w tym, że Lubuszanie są skazani na Polregio. Przyznaje to marszałek województwa. Umowa z przewoźnikiem będzie wypełniona. A lubuska spółka transportowa ​ma być gotowa na 2030 rok.

Musimy dojechać tę umowę do końca i w tych obszarach, w których ona opisuje tę współpracę. Może być oczywiście korygowana. Możemy zwiększać lub zmniejszać pociągokilometry, zakres tej współpracy, tak jak teraz to robimy. Powierzamy przecież także spółkom samorządowym te usługi - mówi Sebastian Ciemnoczołowski

Nie ma jednak mowy o wprowadzeniu na linię 203, Kostrzyn – Gorzów – Krzyż pociągów innych spółek. Koleje Wielkopolskie i Koleje Dolnośląskie, z którymi prowadzono rozmowy, nie mają odpowiedniej liczby taboru spalinowego.

Umowa z Polregio obowiązuje do 2030 roku. Wtedy ogłoszony będzie nowy przetarg na obsługę połączeń kolejowych. I na ten moment ma być gotowa lubuska spółka transportowa.