Jak argumentuje:
Najpierw usłyszeliśmy, że mają być trzy turnieje, później usłyszeliśmy, że ma być tylko jeden turniej w niedzielę, że nie ma turnieju juniorów. Była mowa o transmisji w kanale otwartym, później był płatny. W międzyczasie prezydent wychodził i dzwonił, dowiadywał się szczegółów. Więc był to totalny miszmasz informacyjny.
I dodaje - największa impreza nie oznacza jeszcze najlepszej promocji dla miasta. Jako przykład podaje publikę przed telewizorami, gdzie uśredniona na żużlowych Indywidualnych Mistrzostwach Świata to 300 tysięcy, a dla Romane Dyvesa było to ostatnio milion trzysta.
Polecany artykuł: