To jest absolutne "bum" na kulinarnej mapie Gorzowa. To jedzenie zawładnęło ulicą Czereśniową w Gorzowie, gdzie zwłaszcza popołudniami widać masę ludzi. Dlaczego? Powstał tam punkt gastronomiczny z popularnym "chińczykiem", w którym nie dość, że jest smacznie, to jeszcze tanio jak na obecne czasy!
Skuszeni opiniami gorzowian na różnych forach, postanowiliśmy udać się właśnie do tego miejsca. Byliśmy mniej więcej w okolicach godziny 15. Był to, niestety, bardzo zły pomysł, bo właśnie wtedy w lokalu było najwięcej ludzi. Czas oczekiwania? Niemal godzinę, ale czy było warto?
Zamówiliśmy kilka dań. Między innymi sajgonki, kaczkę, pad thaia i kurczaka. Wszystko nam bardzo smakowało. Ceny w stosunku do wydawanych porcji były wręcz niskie. Wszystkie dania główne oscylowały mniej więcej wokół 30-35 zł a przystawki w okolicach 10-15 zł. To naprawdę tanio, jak na obecne czasy! Zobaczcie galerię miejsc z tego miejsca i przykładowe dania, które zamówiliśmy.
Lokal dosłownie pękał w szwach. Co chwilę ktoś wychodził i wchodził. Pracownicy dosłownie nie wyrabiali z zamówieniami, bo było ich aż tak dużo. W środku jest trzech pracowników. Być może to za mało na ten ruch. Co ciekawe, lokal nie prowadzi dostaw i raczej nie będzie tego robił patrząc na obecny ruch.
Z ust gorzowian można było usłyszeć, że wrócili tu już któryś raz i naprawdę godzina czekania jest warta tego jedzenia i my to możemy potwierdzić.
Jak gorzowianie reagują w sieci na nowy bar? Poniżej kilka opinii
- Bardzo dobre, czas oczekiwania przez to ze jest dużo klientów jest długi. Ale na co chciałabym zwrócić uwagę - na kasie stoi młoda dziewczyna a to jak ludzie potrafią się do niej zwracać i „ sapać” ( inaczej się tego nie da nazwać) o czas oczekiwania który czasami się wydłuża jest po prostu straszne. To nie jest fast food ze jedzenie się dostaje w 10min … - pani Ola.
- To prawda bardzo dobre jedzonko. Czas oczekiwania długi to prawda,ale najgorsze jest to że stoliki nie są wydawane jednocześnie,ja zdążyłam swoje zjeść i dopiero mąż dostał. Ale pewnie to kwestia czasu jak się to zmieni. Na pewno wrócimy – pani Aneta.
- Nie rozumiem zachwytów - wołowina z warzywami jak polski gulasz, zabielany mąką, z dodatkiem rozpapranej kapusty pekińskiej, mięso tak twarde, że nie da się pogryźć. Vege sajgonki wielkości dziecięcego małego palca... kompletnie nie rozumiem fenomenu tego miejsca. 45 minut oczekiwania na zamówienie w barze, to też lekka przesada, zwłaszcza że na prawdę nie warto. Kolejny bylejaki "chińczyk" w gorzowskim wydaniu – pisze z kolei pani Adriana.