Jakiś czas temu Magdalena Stużyńska przeszła znaczną metamorfozę, tracąc dużo na wadze. Nie była to jedynie chęć zmiany wyglądu czy kaprys. Okazuje się, że głównym powodem było jej zdrowie. W rozmowie z naszym reporterem, Bartoszem Pańczykiem, gwiazda serialu "Przyjaciółki" opowiedziała o swoim doświadczeniu z dietą, wynikającym z zdiagnozowanych zaburzeń metabolicznych. Co dzisiaj ląduje na jej talerzu?
Magdalena Stużyńska stosuje program żywieniowy, w którym składniki odżywcze są dokładnie rozplanowane w odpowiednich proporcjach. Jej dieta wymaga pewnych ograniczeń, ponieważ eliminuje puste kalorie, które nie dostarczają żadnych wartości odżywczych.
Jestem na diecie zbilansowanej. To coś, z czym prawdopodobnie będę musiała żyć do końca życia. Nie mogę jeść, mogę tylko się odżywiać. Dopóki odżywiam się zgodnie z planem, jest dobrze, ale gdy pozwalam sobie na przyjemność jedzenia, czuję się trochę gorzej" - powiedziała "Plotek.pl", Stużyńska.
Zdradziła również, że zaczęła tracić na wadze, gdy odkryła problemy ze zdrowiem i zaczęła im przeciwdziałać. Zwróciła uwagę, że wiele osób może nawet nie zdawać sobie sprawy, że również mogą zmagać się z tą przypadłością, tak jak ona.
To są względy zdrowotne. Jestem w takim momencie, że muszę dbać o zdrowie, a co za tym idzie, o sylwetkę. Mam insulinooporność. W tym przypadku muszę spożywać produkty o niskim indeksie glikemicznym. Jem przede wszystkim dużo zielonych warzyw, a poza tym białko. Niestety trzeba znacznie ograniczyć węglowodany, co nie znaczy, że całkiem wykluczyć. Oczywiście konsultuję to wszystko z lekarzem. Jest taka wspaniała doktor Sobkowiak, którą bardzo serdecznie pozdrawiam, która mnie wspiera i staram się odżywiać właśnie według jej zasad. Ona uważa, że aby chudnąć, trzeba jeść. Nie można nie jeść, żeby chudnąć – dodała dla "Plotka".
Aktorka ujawniła, że jej aktywność fizyczna nie jest przesadnie intensywna. - Nie przemęczam się, jeśli chodzi o ćwiczenia. Nie będę nikogo tu oszukiwać - powiedziała. Jej ulubioną formą aktywności fizycznej jest chodzenie, ale z jednym warunkiem - musi mieć określony cel i podążać w jego kierunku szybkim krokiem. - Taki marsz bardzo dobrze na mnie działa - - podsumowała aktorka, która na co dzień żyje w biegu, oprócz pracy w "Przyjaciółkach" ma także wiele spektakli teatralnych.