200 zł za usługę, której nie było. Oszust w akcji
Jak się okazuje, na gorzowskich osiedlach pojawił się mężczyzna, który krąży od mieszkania do mieszkania przedstawiając się jako konserwator okien.
Działa w najprostszy możliwy sposób: dzwoni do drzwi i mówi, że jest „ze spółdzielni” lub że remontuje uszkodzenia w oknach. Początkowo wygląda to na jakąś darmową usługę, ale zawsze na końcu krótkiej wizyty, konserwator-naciągacz wyciąga fakturę i kasuje pieniądze od zdezorientowanego lokatora" informują pracownicy Biura Miejskiego Rzecznika Praw Konsumenta.
Za rzekomą "usługę", którą wykonał, mężczyzna inkasuje 200 zł, a zdezorientowani i postawieni przed faktem dokonanym lokatorzy po prostu płacą.
Jedna z pań, które go wpuściły, mówiła potem, że to był pracownik spółdzielni mieszkaniowej, inna – że wszedł, zrobiła mu herbatę, a on w tym czasie (3 min.!) naprawił okno i skasował 200 zł" czytamy w komunikacie biura.
Fałszywy konserwator prowadzi legalną działalność?
Jak się okazuje, w powiecie wejherowskim mężczyzna ma zarejestrowaną działalność gospodarczą.
Gdyby go zgłosić na policję, powiedziałby, że do mieszkania ludzie wpuszczają go dobrowolnie, również dobrowolnie zlecają mu wykonanie naprawy okna i tak samo dobrowolnie płacą za wykonaną pracę. W zasadzie – wszystko zgodnie z prawdą, tylko, że całe działanie oparte jest na sprytnej manipulacji i wykorzystaniu naiwności ludzkiej" przestrzegają urzędnicy.
Jeśli "konserwator" pojawi się w Twoim domu - nie zgadzaj się na wykonanie proponowanej usługi, a jeśli już ją "wykonał" - nie płać i nie reaguj na groźby wezwania policji.