Paraliż na niemieckiej kolei. "Nie mogliśmy wrócić do Polski"
Całe skandaliczne zdarzenie zostało opisane na jednej z facebookowych grup. Para podróżująca z Berlina do Poznania w środku nocy utknęła w Niemczech, w okolicach Frankfurtu i Słubic. Podróżujący planowali jechać bezpośrednio do Poznania, ale z uwagi na niedogodną godzinę odjazdu zdecydowali się pojechać z Berlina na Küstrin-Kietz, stamtąd do Kostrzyna i dopiero z Kostrzyna do Poznania. Niestety, koleje postanowiły pokrzyżować plany.
Przyjechaliśmy na Lichtenberg. Widzimy, ze podjeżdża nasz pociąg. Kierunek i godzina się zgadzają, więc wsiadamy. Ok 22:40 zorientowaliśmy się, że powinniśmy już odjechać, a wciąż stoimy (...). Na ekranie stacyjnym pojawiło się 10 minut opóźnienia. Jak można zgadywać, mimo przewidywanej godziny odjazdu na 22:48 pociąg nie odjechał - napisał pasażer.
To był jednak dopiero początek kłopotów, bo chwilę później pojawiła się informacja o odwołaniu pociągu - ostatniego jakim mogli wyjechać z Berlina do Poznania.
Bez noclegu i pomocy ze strony niemieckich kolei
Najlepszym wyjściem z sytuacji byłoby znalezienie noclegu i pojechanie w stronę Poznania dopiero następnego dnia. Niestety, w punkcie informacyjnym pasażerowie usłyszeli, że na bilecie, którym podróżują nie przysługuje im prawo do noclegu.
Dostaliśmy tylko potwierdzenie o odwołaniu pociągu i formularz reklamacyjny - przyznał podróżujący.
Z uwagi na brak środków na nocleg para postanowiła pojechać do Frankfurtu nad Odrą i tam czekać na pociąg do Kostrzyna. Co prawda była też możliwość jazdy późniejszym pociągiem, z Berlina do Kostrzyna, ale to wiązałoby się z 4-godzinnym oczekiwaniem w Kostrzynie na kolejną relację.
Dworzec w Kostrzynie zamyka się o 22.30 a otwiera dopiero o godzinie 3.30 więc Frankfurt był rozsądniejszą opcją - powiedziała podróżująca.
Poszli do Słubic na pieszo. Noc spędzili w szpitalu
Przed godziną 2:00 para wreszcie dotarła do Frankfurtu. Jak się jednak okazało i stamtąd nie było jak dojechać do Polski. Rozwiązaniem okazał się więc... spacer. Podróżujący postanowili pójść piechotą z Frankfurtu do Słubic i około 3:00 w nicy dotarli do tamtejszego szpitala.
Pozwolili nam tu siedzieć do 7:00".
Niestety, po niemieckiej stronie pasażerowie nie mogli liczyć na żadne wsparcie ze strony kolei i byli praktycznie skazani na spędzenie nocy w nieznanym miejscu, w obcym kraju. O komentarz w sprawie odwołanych pociągów w kierunku lubuskiego poprosiliśmy również PKP. Wciąż czekamy na odpowiedź.