Mężczyzna miał zostać pobity kijem baseballowym - według zgłaszającej 50-latki był nieprzytomny. Na miejscu pojawił się policyjny patrol, Lotnicze Pogotowie Ratunkowe i strażacy-ochotnicy. W trakcie rozmowy mundurowych okazało się, że nikt hospitalizacji nie wymaga, nie ma śladów pobicia, a rzekomo nieprzytomny mężczyzna sam zgłosił się do medyków z prośbą o badania.
Polecany artykuł:
Zgłaszająca i mężczyzna kilkukrotnie zmieniali swoją wersję wydarzeń. Było też od nich wyraźnie czuć alkohol. Mandat w tej sytuacji to za mało - ktoś inny mógł w tym samym momencie czekać na pomoc. Sąd może orzec wobec dzwoniącej 50-latki zwrot wszystkich kosztów akcji.