reportaż

Poleciałem do Manchesteru na wydarzenie sportowe. To mnie zaskoczyło w Wielkiej Brytanii. Ceny to nie wszystko

2024-07-15 18:56

Wielka Brytania dla Polaka jest bardzo droga. Przekonałem się o tym lecąc właśnie z naszego kraju na zawody żużlowe Speedway of Nations do Manchesteru. Moja podróż i pobyt tam nie trwały długo, ale swoje wnioski mam. Ile kosztował mnie dobowy pobyt na Wyspach?

Od razu na wstępie napiszę, że nie jest to pierwsza podróż do Wielkiej Brytanii. Ostatnio byłem w tym kraju w 2019 roku, gdzie leciałem najpierw do Londynu, a potem autokarem przemieszczałem się do Cardiff na zawody Grand Prix, gdzie startował między innymi Bartosz Zmarzlik.

Wracając do tegorocznej "wycieczki", to doskonale wiedziałem, że podróż do Manchesteru do tanich nie będzie należała i byłem na to przygotowany. Nie sądziłem jednak, że cenowo będzie aż tak źle. Pierwszy problem napotkałem jeszcze przed samym kupnem biletów lotniczych. Uwierzcie, że trzeba było się mocno nagimnastykować, żeby złapać w miarę tanie loty. Finalnie udało nam się ze znajomymi dorwać (leciałem z trójką znajomych) tanie połączenie z Wrocławia do Manchesteru i powrót na lotnisko w Poznaniu. Koszt? Jedyne 480 zł w dwie strony na osobę. Specjalne napisałem "jedyne", bo ceny z godziny na godzinę mocno się wahały. Na koniec lotów powiem, że kilka tygodni zajęło nam wyłapanie w miarę taniego i optymalnego połączenia.

Drugim problemem było znalezienie w miarę taniego hotelu, bo stwierdziliśmy ze znajomymi, że nie ma co przemęczać organizmów i nocować na plecaku na lotnisku i warto wziąć nocleg w pobliskim hotelu. Koszt? 200 zł. za osobę. Jakby ktoś pytał, to spaliśmy w Ibis Hotel przy lotnisku. Czy 200 zł. to dużo, czy mało, to już niech każdy odpowie sobie sam.

Dwugodzinny lot liniami Ryanair nie był wcale taki zły. Tu żadnych minusów nie było. Lot jak każdy inny (tak, miałem dużo miejsca na nogi!). Po przylocie do Manchesteru udaliśmy się spacerkiem do wyżej wspomnianego hotelu. Obsługa miła, pokój w porządku. Jednym zdaniem: zero zastrzeżeń. Szybkie ogarnięcie się i trzeba było myśleć o dojeździe na stadion. Tu tylko nadmienię, że lecieliśmy w sobotę (13 lipca) i byliśmy na miejscu o godz. 15:30, a w hotelu po 16. Zawody były o godzinie 19:00, więc czasu nie było zbyt wiele po przylocie.

Dojazd na stadion nie był wcale taki trudny, ale... drogi. Bolt, FreeNow, czy Uber w Wielkiej Brytanii jest bardzo rozwinięty, więc o taksówkę pod stadion nie było wcale tak trudno. Jedynym problemem była cena. Praktycznie każda nasza wycieczka tym typem komunikacji kończyła się zapłatą od 10 do nawet 30 funtów. Oczywiście koszt dzieliliśmy na cztery osoby, ale to i tak było bardzo dużo (dokładne ceny podam poniżej). Wielkim plusem taksówek w Manchesterze są przede wszystkim kierowcy. I nie ważne, czy kierowcą był pan innej nacji, to był bardzo dobrze ubrany, miły i kulturalny na drodze. Do tego w pojeździe czysto, pachnąco i schludnie. Względem polskich kierowców na aplikacjach to był to niesamowity skok.

Po dojeździe na stadion odebraliśmy akredytacje medialne i zrobiliśmy sobie krótki spacer po całym obiekcie. Gołym okiem było widać, że byliśmy właśnie w Wielkiej Brytanii. Gustowne i typowo angielskie wnętrza, świetny sklepik miejscowego Belle Vue Aces i super klimat. Tak w jednym zdaniu można opisać wrażenia, jakie mieliśmy po krótkim obchodzie.

Na kilka minut przed prezentacją usiedliśmy na trybunie na drugim łuku, a później "delektowaliśmy się" wydarzeniami na torze. Niestety, polscy zawodnicy pojechali poniżej oczekiwań i zajęli dopiero piąte miejsce. Mistrzami zostali gospodarze przed Australijczykami i Szwedami.

Po zawodach udaliśmy się na obchód okolicznych pubów, których w Manchesterze nie brakuje. Trafiliśmy na typowo żużlowe miejsce, gdzie bawili się i pili piwo przede wszystkim Polacy. Wrażenia? Niesamowite. Jednym z pierwszych zdań jakie wypowiedziałem to takie, że brakuje takich miejsc w Polsce. Typowo lokali żużlowych, gdzie jak wchodzisz, to doskonale wiesz o co chodzi.

Pub niesamowity, ale piwo bardzo słabe. Śmiałem się, że polski Harnaś przy tym browarze, to super piwo. Z moją opinią zgodziło się wielu. Szybka pogawędka z lokalnymi kibicami i emigrantami oraz wspólna fotka i ruszyliśmy dalej w miasto. A tam... kolejny problem.

O rozwiniętych taksówkach już pisałem. Tego samego nie można powiedzieć o samym mieście. Mimo, że na ulicach było mnóstwo aut, tak pieszych trudno było znaleźć. Być może podróżowaliśmy ulicami Manchesteru w złych miejscach, ale no gołym okiem można było dostrzec, że Anglia w nocy po prostu nie istnieje. Tak też było pod Old Trafford, czyli stadionem Manchesteru United, który postanowiliśmy zwiedzić chociaż z zewnątrz. Wrażenia? Niesamowity kolos! Było "czuć piniądz" zainwestowany w ten obiekt. Robiło to świetne wrażenie.

Po małych atrakcjach wróciliśmy jeszcze do centrum coś zjeść i tu również napotkaliśmy na problem, bo w naszej okolicy próżno było szukać jakichkolwiek lokali z jedzeniem. A była to godzina w okolicach północy. Ostatecznie udało nam się trafić do sieciówkowej pizzerii.

A tak wyglądała moja podróż do Manchesteru na zdjęciach. Koniecznie obejrzyjcie galerię!

Zjedliśmy i wróciliśmy do hotelu. Na drugi dzień o 12:30 czasu lokalnego mieliśmy lot powrotny do Polski. Jeśli mam ująć w jednym zdaniu niecały dobowy pobyt w Wielkiej Brytanii, to mogę śmiało polecić, ale trzeba uważać na ceny i nie warto przemieszczać się w pojedynkę. Powtórzę się, że Wielka Brytania dla przyjeżdżających Polaków jest bardzo droga i warto to mieć po prostu na uwadze.

Ile kosztował mnie wyjazd o Wielkiej Brytanii?

Tak, jak obiecywałem. Poniżej przedstawiam wszystkie koszty, jakie poniosłem w związku z wyjazdem na żużlowe Speedway of Nations do Manchesteru:

  • Lot w dwie strony – 480 zł;
  • Hotel – 205 zł;
  • Wyżywienie – ok. 120 zł;
  • Transport uberem – 530 zł (koszt podzielony jeszcze na 4 osoby, więc ok. 130 zł./os.)
  • Bilet na zawody – ok. 300 zł. (informacja od polskiego kibica, bo ja wchodziłem na akredytację medialną)
  • Pamiątki – 70 zł;
Sonda
Czy życie dla Polaków w Anglii jest drogie?