Ministerstwo Edukacji Narodowej przed rozpoczęciem roku szkolnego publikuje listę lektur obowiązujących uczniów na różnych etapach edukacji. Wśród nich znajdują się klasyki literatury, ale także tytuły współczesnych autorów. Mimo że czytanie ma ogromne znaczenie dla kształtowania światopoglądu i rozwijania myślenia krytycznego u młodych ludzi, współczynnik czytelnictwa maleje z roku na rok. Dlaczego?
Wybór lektur obowiązkowych w szkołach budzi kontrowersje od wielu lat. Jedni są zdania, że niektóre tytuły zniechęcają uczniów do czytania, inni uważają je za ważne w zrozumieniu ewolucji myśli na przestrzeni wieków. Zapytaliśmy więc czat GPT, które lektury nie powinny być obowiązkowe, choć są, a wymienione pozycje, zwłaszcza dla młodzieży, nie będą żadnym zaskoczeniem.
Jak czytamy na gazeta.pl, na liście znalazło się pięć klasyków, w tym "Romeo i Julia" Williama Shakespeare’a. AI twierdzi, że sposób przedstawienia poświęcenia kochanków w imię miłości może być niezrozumiały dla czytelnika, podobnie jak psychologiczne analizy bohaterów w "Zbrodni i karze" Fiodora Dostojewskiego. Trudny do zrozumienia może być również przekaz "Antygony" Sofoklesa z powodu zaawansowanej formy i tematyki etycznej, a także "Dziadów" Adama Mickiewicza z powodu struktury i licznych odniesień kulturowych, bez których trudno zrozumieć fabułę.
Czat GPT jednak nie jest nieomylny. Dlatego na liście lektur, które nie powinny być obowiązkowe, znalazły się również prawdziwe klasyki fantasy, takie jak "Władca Pierścieni" J.R.R. Tolkiena, czy "Życie Pi" Yanna Martela. Kłopoty mogą sprawić uczniom również "Atlas Shrugged" Ayn Rand z powodu licznych przesłanek filozoficznych i ideologicznych, a także pełne elementów science fiction "Opowieści z meekhańskiego pogranicza" Roberta M. Wegnera (choć według AI ten tytuł jest autorstwa Ursuli K. Le Guin) i "Dama kameliowa" Alexandre’a Dumasa.